Braki zabawek takich jak teraz. Szkoda, że kiedyś nie było takichzresztą dlaczego sobie żałować zabawy. To nie wstyd tylko wyraz wrażliwości.Nasz tata też z Furby`m się bawi.
Żadna zabawka nie zastąpi zwierzaka, Furby to poprostu lepsza maskotka i tyle. Kupiliśmy Furbego i czeka schowany na święta a ja testuję go gdy córka zasypia, Napiszę co nieco gdyż jak na obecny poziom technologi ta zabawka wcale nie jest taka niesamowita (co nie znaczy, że nam się nie podoba):
-Furby nie rozumie co mówimy, rozróżnia jedynie muzykę od głosu, na głos odpowiada losową odpowiedzią, z biegiem czasu używa coraz więcej słów z posiadanej bazy.
-Nie można go podłączyć do komputera i niczego nowego wgrać ani zmienić.
-Nie ma czujnika światła (stara wersja miała)
-Wydaje mi się, że zmiana osobowości następuje losowo co jakiś czas.
-Brak regulacji głośności
-Brak możliwości zasilania/ładowania sieciowego
-Brak przycisku ON/OFF - aby wyłączyć trzeba wyjąć baterię, niby sam zasypia gdy go nie dotykać przez minutę, ale dziecko już z nim nie może spać w nocy bo zacznie się drzeć gdy tylko się poruszy.
-używa podczerwieni do komunikacji z drugim Furby (w epoce Bluetooth, NFC, Wifi to trochę kiepsko)
-i tak nie można użyć tej podczerwieni do komunikacji z komputerem.
-Aplikacja na telefon praktycznie nie działa, zawiesza się lub zamyka (testowałem wersję Android na kilku telefonach)
-do kosztu zakupu Furbego trzeba doliczyć ładowarkę i akumulatorki inaczej nie zarobimy na baterie.
Uważam że, mimo wszystko to fajna zabawka i najbardziej zaawansowana z tych interaktywnych, za około 230zł można ją w promocjach kupić i za tą cenę myślę że warto, dla 5-10 latki powinna się sprawdzić.
Można odkręcić kilka śrubek podwinąć futro i zakleić otwory głośnika taśmą - trochę to przyciszy zabawkę (jej ciągłe gadanie szybko robi się drażniące a jest dosyć głośna)
bardziej techniczni mogą założyć potencjometr i zrobić sobie regulacje głośności.
Dorobienie zasilania z portu USB komputera również jest banalnie proste, jedynie wypadało by wywiercić otwór na kabel/gniadko zasilania, ale stracimy wtedy gwarancję.
Jeśli ma być substytutem zwierzęcia to bez wątpienia lepszy będzie klasyczny analogowy żywy Kot domowy (również posiadamy więc mam porównanie):
-Rozpoznaje właściciela
-Ma więcej sensorów (światła, deszczu, temp, dotyku, położenia itp.)
-Uczy się nowych rzeczy, posiada dużą pojemność pamięci.
-Mniej roboty niż z Furbym - sprzątanie kuwety raz na dwa dni i karminie to pikuś przy ciągłym odkręcaniu śrubek i wymianie baterii.
-Nie znudzi się - jego osobowość ciągle się rozwija.
-Kot jest za darmo
-jest miękki i ciepły
-włazi do łóżka (szafy i wanny zresztą też)
Ostatnio edytowane przez szelag ; 11-26-2013 o 02:17
dobre porównanie choć nie wiem czy sprzątanie kupy jest lepsze od wymieniana baterii raz na tydzień
--- Dopisek ---
tyle ze moj 2 latek średnio ma z delikatnością jeśli chodzi o kociki.... wiec furby był fajnym kumpel ale sie znudził, a teraz mamy miauczącego pluszowego kota i okazuje sie swietnym przyjacialem, można go wisnąc do obiadu, rzuci nim jak sie nie chce nim bawić i przytulic jak spi bo ma wyłącznik on/off i nie miauczy w nocy![]()
[QUOTE=Zusia;2812013]dobre porównanie choć nie wiem czy sprzątanie kupy jest lepsze od wymieniana baterii raz na tydzień[COLOR="Silver"]
To ja zdecydowanie wolę wymianę baterii niż sprzątanie kuwety, a baterie wymieniam rzadziej niż raz na tydzień![]()
Nikt nikogo na siłe nie namawia na Furby`ego. Dzielimy się swoimi opiniami, do których każdy ma prawo. Ja uważam go za rewelacyjną zabawkę i na pewno jest dla mojego dziecka substytutem zwierzaczka, którego nie może mieć. Obserwując jej zabawe wiem że jest szczęśliwa a to jest dla mnie najważniejsze.
I o to w tym chodzi, żeby dziecko dobrze się bawiło, a to, że z różnych powodów nie można mieć prawdziwego zwierzaczka to FAKT.